Autor: Marek Brzeziński
Tytuł: Kulisy Kulinarnej Akademii
Wydawnictwo Helion
Mnie tytuł tej książki zmylił
całkowicie. Zgodnie z nim spodziewałam się książki o szkole kulinarnej Le
Cordon Bleu. Tylko i wyłącznie. To miała
być w moich oczach napisana w lekkiej formie opowiastka polskiego dziennikarza,
który przez pewien czas miał przyjemność tam studiować. Spodziewałam się więc
pikantnych ploteczek, małych skandali (musiały przecież jakieś być) i przepisów
na miarę najlepszych szefów kuchni. Dostałam za to okrojoną historię
francuskiej kuchni. Niby nie jest tak że autor nie opowiada o szkole ale moim
zdaniem tytuł został nadany tej książce zdecydowanie na wyrost.
Na książce z pewnością nie zawiodą się
Ci którzy chcieliby poznać ciekawostki dotyczące francuskiej kuchni – tych
zdecydowanie nie brakuje. Czytelnik znajdzie w książce zarówno fakty
historyczne jaki i anegdoty dotyczące powstania wielu potraw uważanych za
typowo francuskie.
Co więcej ta książka nie dotyczy tylko
kuchni dowiemy się także co to jest „francuska karoseria”, poczytamy trochę o
historii Francji, o zwyczajach jej mieszkańców. A nawet pospiesznie zwiedzimy
za około 30 zł z autorem Paryż i inne
regiony Francji. To wielki plus tej książki bo jak pisała Osorio-Mrożek w swojej książce o
meksykańskiej kuchni nie sposób jest ją
oderwać od regionu, z którego ona pochodzi. Ściśle splata się ona ze
zwyczajami, kulturą, stylem bycia jego mieszkańców.
W Polsce po oscypki pojedziemy na
południe, po rogale z białym makiem najlepiej wybrać się 11 listopada do
Poznania. Różne regiony kraju mają typowe dla siebie potrawy otoczone historią
związaną z tym właśnie miejscem. Marek Brzeziński oprowadzi nas po
poszczególnych regionach Francji (będzie i Alzacja i Prowansja a także
Burgundia i inne) zdradzając ich sekrety
kulinarne.
Z kuchnią jest jednak tak, że
opowieści o nich tylko zaostrzają nasz apetyt. I na to znajdzie się rada. Autor
umieścił w książce sporo przepisów. Niestety są to przepisy dla osób już
bardziej obytych z kuchnią francuską. Nie zostały bowiem zamieszczone
składniki, miary i wagi, a jedynie sposób wykonania. Co może sugerować, iż
autor wyjątkowo wierzy w swoich czytelników.
Może niezgrabnie to wychodzi ale na
zakończenie jeszcze parę słów o autorze. Mimo, iż na stałe mieszka we Francji
od pewnego czasu możemy czytać jego
felietony dotyczące kuchni w Angorze. Teksty wyjątkowo ciekawe i zdradzające
zainteresowanie autora historią nie tylko kuchni. Natomiast uśmiech wywołują u
mnie zawsze zdjęcia potrawJ.
W „Kulisach Kulinarnej Akademii” nie ma żadnych zdjęć i biorąc pod uwagę te z
Angory należy to ocenić to bardzo pozytywnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz